Ray Lamontagne jest Brytyjczykiem, jego debiutancki album nazywa się Trouble, pierwszy singel - także. Dostał bardzo bardzo dobre recenzje w brytyjskiej prasie, a na tamtejszych czartach sprzedaży krótko po premierze pojawił się na 12 miejscu. To album pop-rockowy, z mocno emocjonalnymi tekstami, brzmieniowo to trochę połączenie Gomeza i Vana Morrisona, no i może Tima Bukleya, z leciutką chrypką Krzysztofa Cugowskiego. Bardzo interesujące i mocno poszukiwane w środowisku dziennikarzy muzycznych, co - jesli wierzyć tego typu przesłankom - zapowiada duży sukces również w naszym kraju.
|