Trzeci studyjny krążek genialnego duńskiego szaleńca, mający swoją premierę wiosną 1988 roku. King nagrał go z towarzyszeniem kapitalnych muzyków, wśród których był oczywiście Andy LaRocque, świetny basista Hal Patino, a także perkusista Mikkey Dee, który później stał się podporą Motorhead. Wokalista będących wówczas w hibernacji fenomenalnych Mercyful Fate jak zwykle przygotował koncept album w stylu horroru, w którym główne role grali King, jego babcia oraz siostra Missy. Wokalnie Duńczyk jak zwykle straszy niskim, potwornym głosem, by za chwilę przejść w wysokie rejestry. Płyta pełna jest kapitalnych popisów muzycznych, budzących ciarki instrumentalnych przerywników.
[...więcej...]