Najnowszy album Iggy Popa. "Ojciec chrzestny" punk rocka interpretuje francuskie chansons, amerykańskie balldy jazzowe i klasyki muzyki pop. Niebywałe! Takiego wyboru piosenek na nowym albumie nikt się chyba nie spodziewał, ale Iggy zadziwia nas swoją energią od ponad 40 lat, więc nie dziwmy się już, tylko posłuchajmy nowego wcielenia mistrza. "Apres" ukazało się jako gustowne kartonowe wydanie z 12-stronicową książeczką we francuskim labelu Le rat Des Villes. Po rozwiązaniu The Stooges w połowie lat 70-tych Iggy Pop był cały czas aktywny jako artysta solowy, publikując nieregularnie do tej pory 17 płyt, min. takie ponadczasowe perełki jak "The Idiot" (1977), "Lust For Life" (1977) czy "American Caesar" (1993). Już w 2009 roku Iggy zapowiedział swój nowy kierunek płytą "Preliminaires", pozbawioną rockowego brzmienia, pełną jazzowych chansons. Na swoje 65. (!) urodziny Iggy postanowił oddać hołd piosenkom, które mu w duszy pewnie od dawna grały. Od dawna wiadomo, że Iggy Pop jest wielbicielem kultury i języka francuskiego, dlatego znajdziemy na tej płycie utwory śpiewane po francusku, nadające starym przebojom zupełnie nowego, trochę szorstkiego charakteru. Interpretacje mistrzowskich kompozycji SERGE'a GAINSBOURGA ("La Javanaise"), JOE DASSIN ("Et Si Tu N'Existais Pas"), EDITH PIAF ("La Vie En Rose"), GEORGES'a BRASSENSa ("Les Passantes") czy HENRI SALVADORa ("Syracuse") sąsiadują tu z klasykami piosenki jak np. "Michelle" (BEATLES), "Only The Lonely" (FRANK SINATRA) czy "Everybody's Talkin'" (FRED NEIL). Jedynym współczesnym utworem jest ballada YOKO ONO "I'm Going Away Smiling". Ciekawostką jest fakt, że okładkę do płyty "Apres" zaprojektował... Krzysztof Grabowski, muzyk kultowej punkowej formacji DEZERTER. Sam Iggy Pop tak mowi o tej płycie: "Muzyka popularna we wszystkich współczesnych odmianach czerpie energię z rytmu. Producenci zajmujący się rapem, hip-hopem, metalem, popem i rockiem zgodnie twierdzą, że stosowane przez nich podziały rytmiczne imitują bicie ludzkiego serca i że w nim właśnie drzemie potęga tej muzyki. Odbiorcom takiej muzyki towarzyszy nieodmiennie jakaś forma pobudzenia, a przecież przed narodzinami bluesa funkcjonowała inna postać muzyki popularnej, w której rytmem rządził oddech, w sferze odczuć natomiast królowały emocje. Muzykę tamtych dawniejszych czasów określano na różne sposoby - bel canto, chanson, piosenka lub po prostu muzyka folk. Uwielbiam odmienność przekazywanych przez nią uczuć, jej intymność, czasami podszytą smutkiem, przy czym nie jest to ten rodzaj emocji, który wali cię po głowie. Zapragnąłem więc zaśpiewać kilka z tych piosenek z nadzieją, że swoim głosem przekażę słuchaczom uczucia, jakie towarzyszyły mi, kiedy sam ich słuchałem. Wiele z tych utworów jest po francusku, prawdopodobnie dlatego, że to właśnie francuska kultura stawia najbardziej uporczywy opór śmiertelnym atakom ze strony anglo-amerykańskiej machiny muzycznej."
|