W międzyczasie nagrywający pod szyldem TORO Y MOI Chaz Budnick stawiany był w jednym rzędzie z tak znakomitymi postaciami jak ARIEL PINK, PANDA BEAR i ANIMAL COLLECTIVE. Oczekiwania względem nowego albumu były zatem maksymalnie wyśrubowane. Tymczasem TORO Y MOI zaskoczył swoich fanów, nagrywajac album bardzo różniący się od swego debiutu. Przede wszystkim dobrał sobie skład muzyków, a (poprzednie nagrania realizował samodzielnie). Choć miejscami pojawiają się czytelne nawiązania do twórczości AIR, STEREOLAB czy BROADCAST, artysta uniknął mielizny odtwarzania ogranych patentów. Melodyczny zmysł i charyzma Budnicka ponownie ujawnia jego muzyczny geniusz.
[...więcej...]