Niemniej utwory takie jak "Sit And Wonder" oraz "Appalachian Springs" łączą to coś z wpadającymi w ucho refrenami jak żadne innej kompozycje. Gitarowe brzmienie w wykonaniu Nicka McCabe'a nie straciło swojego magicznego charakteru, a Jones i Salisbury grają jak nigdy wcześniej. W pewnym sensie to The Verve doskonały. Jeżeli chodzi o teksty, Richard Ashcroft raz jeszcze przyjął na siebie znaną mu rolę poszukiwacza prawd, zadając trudne pytania o życiu i wszechświecie, być może jednak z nieco większym zapałem niż wcześniej, dzięki czemu utwory te zostają na długo w pamięci. Pierwszy singiel z nowego albumu, progresywny "Love Is Noise" osadzony jest na samplu i słowach "Love is noise, love is pain, love is this blues I'm singing again", każdy pojedynczy dźwięk zapada w pamięć tak samo, jak refren z "Bitter Sweet Symphony". Utwór ten zamykał mistrzowski występ zespołu The Verve na tegorocznym festiwalu w Glastonbury - warto dodać, że popis The Verve zachwycił festiwalową publiczność. Czterej członkowie zespołu to już nie te same osoby, jakie pamiętamy z lat 90. Muzycy są zdecydowanie mniej podatni na dzikie życiowe przygody, jednak to nadal niespokojne dusze zauroczone tworzeniem muzyki, która wynosi ponad codzienność je same oraz tych, którzy muzyki tej słuchają. Sądząc po jakości i różnorodności nowych utworów zespołu, nie ma wątpliwości, że chemia i burzliwość, z której są znani, nadal jest obecna w ich muzyce, z tym, że nikt z nas nie wie, dokąd ich ona zaprowadzi w przyszłości. Bez względu na to, co się wydarzy, kiedy ci czterej muzycy raz jeszcze wejdą na scenę, płyta "Forth" to kolejna okazja, aby zapiąć pasy i trzymać się mocno zjeżdżając tą muzyczną kolejką górską.
|