PAPA ROACH: Getting Away With Murder Muzyczna ewolucja, rozwój... To marzenie i cel każdego zespołu, ale tylko nielicznym udaje się je osiągnąć. Z pewnością dotyczy to Papa Roach. Zespół, istniejący od 1993 roku, pierwszą płytę w dużej wytwórni wydał wiosną 2000. Album "Infest", będący hybrydą rocka i rapu, błyskawicznie podbił listy sprzedaży, osiągając status potrójnej platyny. Wydany dwa lata później "lovehatetragedy", zdecydowanie bardziej rockowy, ugruntował pozycję zespołu, który zaczął funkcjonować jako gwiazda pierwszoligowa. Aby do końca nie zwariować w czasie długiej, wyczerpującej trasy koncertowej, muzycy zajęli się kompletowaniem materiału na kolejny album. Jego realizację dokończyli w rodzinnym Sacramento w Kalifornii, pod czujnym uchem producenta Howarda Bensona (Blindside, Hoobastank). Nowa płyta jest nadal głośna i chropowata, ale jej wyjątkowa siła leży głównie w muzyce. "Wciąż jesteśmy surowym, rockowym zespołem, ale tym razem postanowiliśmy wyjść ze swojej skorupy i dodać trochę melodii do naszego grania" - mówi wokalista Jacoby Shaddix. Poza wprowadzeniem nowych muzycznych i emocjonalnych wartości na płycie zauważalna jest ewolucja warstwy tekstowej, odzwierciedlająca przemianę Shaddixa: jest on zdecydowanie mniej skoncentrowany na sobie, a bardziej zwraca się na otaczający go świat. Do tego stopnia, że w utworze "The Tyranny of Normality" zawarte są wątki polityczne, dotyczące powszechnej korupcji, a w "Blanket of Fear" mówi się o paranoi związanej z zagrożeniem wojną i terroryzmem. W efekcie otrzymujemy album w pełni przemyślany, dojrzały i spójny, nie pozbawiony jednak żywiołowej energii i siły; zdolny zadowolić zarówno fanów Papa Roach jak i nowych, nie przekonanych dotąd słuchaczy. Po prostu świetny album.
|