| | | powiększ | | | | | | | lista utworów na Radiohead The King Of Limbs | | 1.Bloom 2.Morning MR Magpie 3.Little By Little 4.Feral 5.Lotus Flower 6.Codex 7.Give Up The Ghost 8.Separator
|
| "Geniusz Radiohead jest daleki od wyczerpania", "To jest głos przyszłości" - takie pełne zachwytu konkluzje można było znaleźć w recenzjach nowego, osmego albumu zespołu Radiohead z Oxfordu. Premiera - w formie cyfrowych plikow - w przeddzien Walentynek nie była raczej przypadkiem. Na "The King Of Limbs" - to nazwa tysiącletniego ponoć dębu z hrabstwa Wiltshire, nieopodal ktorego zespoł nagrywał płytę - nie ma ani futurystycznego horroru "O.K. Computer", ani gniewu "Hail To The Thief", ani projekcji egzystencjalnych lękow "In Rainbows". To raczej celebracja jeszcze uśpionej, ale budzącej się do życia natury, albo też nawiązująca do pradawnych poganskich rytuałow wizja nowego świtu: post-rockowy (tak!) w całej swej kompleksowości brzmieniowej i koncepcyjnej odpowiednik awangardowego dzieła Igora Strawinskiego "Święto wiosny". ----- więcej ----- To - zawężając punkt widzenia - doskonała synteza rozpoczętych dekadę temu, wraz z "Kid ‘A'" - brzmieniowych i formalnych eksperymentow zespołu, ktory radykalnie odciął się od gitarowych hymnow "The Bends", by nie wpaść raz na zawsze do szuflady spasionych beneficjentow multimilionowego, korporacyjnego rocka, mieszczącej tak Bon Joviego i Aerosmith, jak i U2. Na "The King Of Limbs" - dziele wybitnym, ale i wymagającym wobec słuchacza, ktory wiele razy musi do niego wracać, by je w pełni docenić i wychwycić wszystkie jego niuanse - znaleźć można wiele znajomych elementow: od freejazzowych eksperymentow z rytmem Ornette'a Colemana z okresu "Dancing In Your Head" ("Little By Little") po własną adaptację dubstepu ("Feral"); od śpiewanego falsetem a la Bronski Beat klubowego "Lotus Flowers" po acidowo-folkową kołysankę "Give Up The Ghost"; od sięgającego do awangardy początkow XX wieku "Boom" po plemienne, niby afrofunkowe klimaty "Morning Mr. Magpie". "The King Of Limbs" to przełom w tworczości Radiohead. Zamiast muzyki totalnie podporządkowanej pesymistycznej wizji przyszłości naszej kultury i cywilizacji, dopinającej się na ostatni guzik wraz z wybrzmieniem finalnych dźwiękow i ostatecznej jak ostatnia szufla ziemi rzucona na grob, oferuje muzykę otwartą na przyszłość. Zespoł - dzięki swym niekonczącym się eksperymentom - robi to z mistrzostwem w pełni usprawiedliwiającym przypuszczenie, że jeśli gdzieś rzeczywiście szukać przyszłości tego, co popularnie zwie się rockiem, to tylko tu.
Geniusz Radiohead jest daleki od wyczerpania, To jest głos przyszłości - takie pełne zachwytu konkluzje można było znaleźć w recenzjach nowego, osmego albumu zespołu Radiohead z Oxfordu. Premiera - w formie cyfrowych plikow - w przeddzien Walentynek nie była raczej przypadkiem. Na "The King Of Limbs" - to nazwa tysiącletniego ponoć dębu z hrabstwa Wiltshire, nieopodal ktorego zespoł nagrywał płytę - nie ma ani futurystycznego horroru "O.K. Computer", ani gniewu "Hail To The Thief", ani projekcji egzystencjalnych lękow "In Rainbows". To raczej celebracja jeszcze uśpionej, ale budzącej się do życia natury, albo też nawiązująca do pradawnych poganskich rytuałow wizja nowego świtu: post-rockowy (tak!) w całej swej kompleksowości brzmieniowej i koncepcyjnej odpowiednik awangardowego dzieła Igora Strawinskiego "Święto wiosny". To - zawężając punkt widzenia - doskonała synteza rozpoczętych dekadę temu, wraz z "Kid 'A'" - brzmieniowych i formalnych eksperymentow zespołu, ktory radykalnie odciął się od gitarowych hymnow "The Bends", by nie wpaść raz na zawsze do szuflady spasionych beneficjentow multimilionowego, korporacyjnego rocka, mieszczącej tak Bon Joviego i Aerosmith, jak i U2. Na "The King Of Limbs" - dziele wybitnym, ale i wymagającym wobec słuchacza, ktory wiele razy musi do niego wracać, by je w pełni docenić i wychwycić wszystkie jego niuanse - znaleźć można wiele znajomych elementow: od freejazzowych eksperymentow z rytmem Ornette'a Colemana z okresu "Dancing In Your Head" ("Little By Little") po własną adaptację dubstepu ("Feral"); od śpiewanego falsetem a la Bronski Beat klubowego "Lotus Eaters" po acidowo-folkową kołysankę "Give Up The Ghost"; od sięgającego do awangardy początkow XX wieku "Boom" po plemienne, niby afrofunkowe klimaty "Morning Mr. Magpie". "The King Of Limbs" to przełom w tworczości Radiohead. Zamiast muzyki totalnie podporządkowanej pesymistycznej wizji przyszłości naszej kultury i cywilizacji, dopinającej się na ostatni guzik wraz z wybrzmieniem finalnych dźwiękow i ostatecznej jak ostatnia szufla ziemi rzucona na grob, oferuje muzykę otwartą na przyszłość. Zespoł - dzięki swym niekonczącym się eksperymentom - robi to z mistrzostwem w pełni usprawiedliwiającym przypuszczenie, że jeśli gdzieś rzeczywiście szukać przyszłości tego, co popularnie zwie się rockiem, to tylko tu.
tagi: ROCK alternative INDIE TICKLP001 TICK001LP 1 | |
| inne wersje Radiohead The King Of Limbs | porównaj wszystkie wersje | | | | | CD 24 godziny | |
... Na "The King Of Limbs" - to nazwa tysiącletniego ponoć dębu z hrabstwa Wiltshire, nieopodal ktorego zespoł nagrywał płytę - nie ma ani futurystycznego horroru "O. K. Computer", ani gniewu "Hail To The Thief", ani projekcji egzystencjalnych lękow "In Rainbows". To raczej celebracja jeszcze uśpionej, ale budzącej się do [...] | | | | | BluSpecCD 14-28 dni | |
| | | | | CD 14-60 dni | |
| | | | | LPHQ 3-7 dni | |
| | | | | LP 14-60 dni | |
| | | |
|