Obok THIEVERY CORPORATION ścisła światowa czołówka brzmień chillout/downtempo. Niezwykle lubiany także w Polsce artysta tym razem w doborowym towrzystwie wokalistki Andrei Triany.
"Black Sands" to czwarty album Simona Greena aka Bonobo - ulubionego twórcy wszystkich miłośników downtempo oraz zabarwionego soulem i jazzowymi smaczkami szlachetnego popu.
O tym, że Bonobo gra w zupełnie innej, wyższej lidze, niż większość sympatycznych, ale przewidywalnych twórców downtempo wiadomo było od dawna. Jego kompozycyjny talent, aranżacyjny smak i swoboda w operowaniu paletą dźwiękowych barw nigdy wczesniej nie zachwycały jednak w równym stopniu co na "Black Sands". To płyta, która oczarowuje subtelnym emocjonalnym tonem i intensywnością muzycznych przyjemności. Album nagrany z towarzyszeniem znakomitej wokalistki Andrei Triany (wcześniej współpracowała m.in. z Mr.Scruffem i Flying Lotus) tworzy nowa jakość na polu tanecznego popu i soulowo-jazzowych fuzji. Greenowi doskonale udało się połączyć brzmienie żywych instrumentów (na większości gra samodzielnie) z nowoczesnymi technikami cyfrowymi. Nie trzeba dodawać, że całość przesycona jest ciepłą wibracją opartą na głębokim basowym soundzie. Efektem jest najbardziej nowoczesna ale i najdorzalsza płyta w jego dyskografii.
Pochodzący z Brighton Green pracował nad tym albumem kilka lat, żmudnie dopieszczając każdy szczegół, szukając inspiracji i odpowiednich brzmień w różnych stronach świata. Dęciaki na "Black Sands" nagrywano w Barcelonie, bębny w San Francisco, linie basu i miksy powstawały zaś w londyńskim Hackney. "Black Sands" to album niezwykle eklektyczny: "Kong" udowadnia, że Bonobo doskonale czuje się w swobodnie rozumianej soul-jazzowej formule, "Eyesdown" z doskonałym wokalem Andrei Triany i złamanym beatem zdradza inspiracje two-stepowe, "El Toro" zdradza ślad inspiracji tanecznymi rytmami Brazylii zaś w "Animals" można usłyszeć zarówno ton nowofalowy jak i echa minimal music Reich'a. Z kolei kawałek tytułowy to cudownie zaaranżowany melancholijny walc pięknie ozdobiony partiami sekcji dętej. Nie można też zapomnieć o singlowym "The Keeper", w którym Triana i Green wskrzeszają ideę brytyjskiego street-soulu ożywioną niegdyś - na 'Blue Lines" - duet Sarah Nelson / Massive Attack.
Za sprawą swego poprzedniego krążka Bonobo stał się jedną z największych gwiazd Ninja Tune - słuchacze kultowej audycji Gillesa Petersona na antenie radia BBC uznali "Days To Come" najlepszym albumem 2006 roku. Trudno w to uwierzyć, ale "Black Sands" jest płytą jeszcze lepszą, bardziej wszechstronną i uniwersalną. To album, którym Green ma szansę podbić serca zupełnie nowych fanów i umocnić swą pozycję w czołówce ekstraklasy współczesnych twórców.
Early contender for album of 2010 Juslikemusic.
His easy styles, tangibly laidback attitude and ear for atmospherics, strange sounds and melody along with his knack of instilling the mellow grooves with fascinating rhythms and cinematically eerie, nourish feel keep him well ahead of the pack. DJ Magazine This album is all about textures and atmospheres. Melody, structure, grooves: it's all here. But the emotions come first. Echoes
|