Tapes 'n Tapes, swym drugim albumem "Walk It Off" debiutujący w barwach XL Recordings jest - i słusznie - nową nadzieją Minneapolis. Miasta, ktore wydało tak wybitnych wykonawcow, jak Husker Du, The Replacements, Babes In Toyland czy Prince. Trudno wyczuć czy taka jest nowa, post-hardcore'owa tradycja w Minneapolis, ale Tapes 'n Tapes - idąc jakby nieco tropem The Shins - reprezentują nie tylko ogromną spontaniczność czy naturalny dar pisania melodyjnych piosenek, ale i szacunek dla historii. Dokładnie taki, jaki mieli przed nimi Pixies i Pavement, co w koncu tylko na dobre wyszło wszystkim: i tym zespołom i publiczności. Prowadzona przez wokalistę i gitarzystę Josha Griera grupa należy już jednak do nowej, pierwszej dekady nowego stulecia, ktorej muzyczne klimaty wyznaczali wykonawcy spod znaku The Strokes czy Franza Ferdinanda. Dlatego tak na debiutanckim "The Loon" (2006), uznanym za sensację, jak i na "Walk It Off" nie znajdzie się rozwłoczonych w czasie muzycznych form, lecz krotkie, treściwe i pełne rockowego wdzięku utwory, w ktorych wychwycić można echa starych Stonesow z okresu "Beggars Banquet" ("Blunt"), Creedence Clearwater Revival ("Say Back Something"), The Supremes ("Conquest") czy nawet Gary'ego Glittera poł na poł z Markiem Bolanem ("The Dirty Dirty") i dziesiątki innych elementow z klasyki rocka i popu. A jeśli chodzi o wykonawcow nowszych, są chwile gdy nasuwa się nieodparcie - zwłaszcza w spokojniejszych utworach, jak "Time Of Songs" - skojarzenie z Mercury Rev. To ostatnie nie dziwi, bowiem producentem 'Walk It Off" jest Dave Fridmann - tworca brzmienia nie tylko Mercury Rev, ale i Flaming Lips, Mogwai czy Sleater-Kinney. Fridmann zdołał jednak, na szczęście, powściągnąć w swą skłonność do dużych, epickich brzmien i zachować pierwotną rockową komunikatywność, jaka cechowała pierwszy album Tapes 'N Tapes.
|