"Malene Mortensen należy do licznej grupy skandynawskich wokalistek, ktore przebojem wdarły się do światowej elity, wystarczy wspomnieć Karin Krog, Katrine Madsen czy ostatnio Inger Marie Gundersen. W Polsce Malene Mortensen ma liczne grono fanow, kilkukrotnie już występowała w naszym kraju, zarowno na festiwalach jak i na koncertach klubowych. Odkrył ją słynny, nieżyjący już dunski kontrabasista, Niels-Henning Orsted Pedersen, wspołpracownik Milesa Davisa, Johna Scofielda i Oscara Petersona. Malene Mortensen, zadebiutowała jako młodziutka, 21-letnia artystka albumem 'Paradise' [Universal Music] nagranym z Nielsem Lan Doky i Alexem Rielem. Po jej debiucie krytycy pisali 'Malene' jest wokalistką światowej klasy o niezwykłym talencie'. Drugi autorski album 'Date With a Dream' nagrany z tuzami sceny jazzowej jak Kasper Villaume, Avishai Cohen, Morten Lund, ugruntowuje jej artystyczną pozycję. W 2006 wydała album 'Malene', trzeci w jej dyskografii, na płycie zagrali Mike Stern i Chriss Potter. W 2007 roku nagrała świetnie przyjęty album z jazzowymi interpretacjami świątecznych piosenek, porownywany w mediach do 'Christmas Songs' Diany Krall. Malene Moortensen swoj najnowszy album zdecydowała się - po raz pierwszy w karierze - poza Skandynawią. Cały materiał został zarejestrowany w Nowym Jorku, w marcu 2014 ze znakomitym amerykanskim trio. Pianista Christian Scott, basista Burniss Earl Travis II oraz perkusista Terreon Gully (mający już za sobą wspołpracę z Diane Reeves i Abbey Lincoln) to nie są jeszcze gwiazdy jazzowej sceny, o nie. Ale jest to znakomicie rozumiejący się band, ze świetnym warsztatem i podobną do Mortensen, naturalną muzykalnością. Po raz pierwszy spotkali się przypadkowo - po jednym z koncertow Copenhagen Jazz Festival w 2013 roku długo jamowali w jednym z festiwalowych klubow. A że świetnie się im razem z Maleną grało i improwizowało - nic więc dziwnego, że wspołpraca ma ciąg dalszy. Efektem jest bardzo, bardzo amerykanska płyta artystki. Akompaniujące się trio odmienia nieco jej muzykę - wnosi tu naturalne dla amerykanow wyczucie swingu (nawet gdy sięgają po europejskie kompozycje czy też tytułowy szlagier Steve Wondera), ale i witalność. Słychać to świetnie także wtedy, gdy Mortensen śpiewa ballady. Ekspresja wokalna Maleny nieustannie się rozwija, jednak rożnica - zwłaszcza wobec jej dwoch ostatnich albumow - jest kolosalna. Niemała zasługa także repertuaru w ktorym się porusza - stricte jazzowa, niewymuszona stylistyka o wiele lepiej pasuje jej wokalnym predyspozycjom niż pełne odwołan do popularnej muzyki piosenki. To płyta ktorej słucha się z wielką przyjemnością i ktorą - gdy tylko się skonczy - natychmiast chce się włączyć ponownie. Koniecznie!" autor: Jozef Paprocki
|