PŁYTA Z 1972 + 7 DODATKOWYCH NAGRAŃ KONCERTOWYCH - 78 MIN. MUZYKI. KLASYK POLSKIEGO UNDERGROUNDU - MARIAŻ WSPÓŁCZESNEJ POEZJI Z JAZZOWYM RYTMEM. NA PŁYCIE M.IN. "GDZIEKOLWIEK", "GDZIEŚ W NAS", "KRAJOBRAZ Z WILGĄ I LUDZIE", "JESZCZE POŻYJEMY".DROGA ZA WIDNOKRES Reedycja zawiera 7 dodatkowych nagrań! Kiedy w 1971 r. przestał istnieć zespół Anawa jego dotychczasowy solista miał już sprecyzowane plany artystyczne: postanowił "połączyć współczesną poezję z muzyką improwizowaną". Paradoksalnie, ale to właśnie Korowód - tytułowy utwór z ostatniej płyty Grechuty z Anawa - naprowadził artystę na nową drogę. Związał się z muzykami jazzowymi, a potrzeba odcięcia się od "neoromantycznego" wizerunku zespołu Anawa zamanifestowała się nawet w nazwie nowej grupy: WIEM to rozwinięcie skrótu "w innej epoce muzycznej". Grechuta nagrał DROGĘ ZA WIDNOKRES bardzo szybko. Zależało mu, żeby przedstawić nowy materiał w formie "oschłej, chłodnej i ascetycznej", ponieważ tak postrzegał współczesny świat: szklany, betonowy i zimny. Poezja "miała rozbłysnąć na jego tle niczym kwiat". Charakterystyczna dla tej płyty monotonia - podkreślana przez rozbudowaną sekcję rytmiczną (trzech perkusistów) - oddaje rytm polskiego życia i pejzażu. Fotografia Bernharda Goschina na okładce (medal na VENUS 72) potęguje wrażenie alienacji. Oszczędne kompozycje Grechuty pomogły wydobyć potencjał muzyczny drzemiący w wierszach poetów. Powstał album "undergroundowy" - oderwany od kontekstu historycznego i ówczesnych prądów - w pełni ponadczasowy, ciągle fascynujący. Rzeczą nietypową dla polskiej fonografii tamtych lat było to, że utwory zarejestrowano najpierw dla Polskich Nagrań (wydanie płyty poprzedzały zwykle nagrania radiowe). Mamy tu właściwie wczesne szkice, niemal wersje "demo" - nowe piosenki Grechuty ulegały następnie dalekiej ewolucji. Łącząc współczesną poezję z muzyką jazzową - a przynajmniej z jazzową pulsacją sekcji rytmicznej - wszedł Grechuta na terytorium dziewicze. Sekcja instrumentów perkusyjnych tętni "funkowo", zasilana przez fenomenalne partie kontrabasu (Paweł Jarzębski), którego niezmordowana, śpiewna gra oplata i wspomaga tematy Grechuty. Melodyka utworów zaskakuje oryginalnością (przykładem quasi-ludowa Pewność), a ich struktura jest nieprzewidywalna (ujawnia to Może usłyszysz wołanie o pomoc). Album otwiera jedyny tekst Grechuty, Jeszcze pożyjemy - prolog do innych wierszy (na marginesie: warto zwrócić uwagę na przemiany, jakim uległy jego słowa na przestrzeni lat - wersja z 1991 r. różni się od oryginału znacząco). Może usłyszysz wołanie o pomoc to jawny krzyk rozpaczy: "Tylko twoje serce nas uśmierci". Słowa zatracają się w niepohamowanym rytmie, Grechuta podaje tekst w nierównej frazie, a próbą wprowadzenia harmonii w ten chaos są zdublowane partie gitarowe Pawła Ścierańskiego. Równie beznadziejna zdaje się Wędrówka - monotonna i bezowocna pielgrzymka przez chory pejzaż, w którym "nie znajdziesz obiecanej ziemi od pól polarnych aż po równik". Pewność to tytuł ironiczny, bowiem wiersz Ewy Lipskiej mówi wyłącznie o tym, co pewne nie jest - z jednym, pesymistycznym wyjątkiem (emocjonalne "rozdygotanie" mickiewiczowskiej Niepewności z albumu MAREK GRECHUTA/ANAWA jawi się na tym tle jako prawdziwa sielanka). Dawkę heroizmu serwuje wiersz Milczewskiego -Bruno Gdzieś w nas, ale jest on zabarwiony trudną do zaakceptowania goryczą. Ciekawe, że ucieczką przed "okrutnym pięknem żelaznego świata" okazuje się tradycja ludowa. Nawet ujęta w symboliczną, surrealistyczną formę, jak w wierszu Nowaka Krajobraz w wilgą i ludzie (Grechuta stworzy wokół jego poezji skończony muzyczny świat, komponując PIEŚNI DO SŁÓW TADEUSZA NOWAKA). Tytułowa piosenka do wiersza Śliwiaka sugeruje - zamykając album - że jedyną drogą wyjścia z egzystencjalnych pułapek cywilizacji jest... droga za widnokres. Grupa WIEM w pierwszym wcieleniu nie dała występów - efemeryczny skład uległ rozproszeniu po nagraniu albumu. Artysta skompletował nowy zespół akompaniujący, którego instrumentalnym filarem stał się krakowski gitarzysta, Antoni Krupa. Nowe wcielenie grupy wzbogacił Piotr Michera, grający "progresywnie" na skrzypcach elektrycznych. Przez skład przewinął się perkusista Wojciech Tarczyński, ale dopiero przejęcie sekcji rytmicznej przez Kazimierza Jonkisza, perkusistę jazzowego o stylu gry charakteryzującym się wyjątkową kolorystyką, nadało grupie WIEM właściwy kształt muzyczny. Marek Grechuta ruszył w drogę - za widnokres i... dalej. Ukoronowaniem trasy koncertowej w 1973 r. były występy w Teatrze Żydowskim w Warszawie (fragmenty transmitował Pr. III PR i temu zawdzięczamy zachowanie ich archiwalnego zapisu). Odnajdujemy na koncercie nowe wcielenie Marka Grechuty - artysty, który zerwał z dotychczasowym wizerunkiem "śpiewającego cherubina" i wcielał zasady nowej muzyki, pozwalając na szeroką wypowiedź swoim improwizującym instrumentalistom. Sekwencję koncertową otwierają dwie piosenki dotąd nieznane - białe kruki. Nie szukaj niczego po kątach pełni funkcję pomostu pomiędzy "dawnym Grechutą", a nowym obliczem artysty - piosenka ta mogła śmiało znaleźć się w repertuarze zespołu Anawa (a jej pogodny refren "Wciąż mamy wiele do zyskania, a do stracenia wszystko" przywodzi na myśl optymistycznego ducha Dni, których nie znamy). Może dlatego artysta zrezygnował z tego utworu? Trudniej zrozumieć dlaczego porzucił nie dopracowane do końca Przebudzenie - ta piękna piosenka (podobnie jak jej poprzedniczka) nie doczekała się nigdy zapisu studyjnego. Kolejne dwa utwory pochodzą z DROGI ZA WIDNOKRES, ale w ciągu roku, dzielącego ten koncert od wydania albumu, zmieniły się zasadniczo. Wędrówka - wykonana szybciej i bez powtarzania zwrotek - jest tu wzbogacona o partię wokalną, w której rozpoznamy fragment muzyki instrumentalnej z MAGII OBŁOKÓW (Ulica cieni). Ale dopiero wysłuchanie Gdziekolwiek daje pojęcie o inspirującym potencjale krótkich, ledwie naszkicowanych wersji z albumu. Przekonuje o sile nowego składu WIEM, o niepowtarzalności stylu i barwy tonu gitarzysty oraz umiejętności zbiorowego improwizowania, w którym - przy zachowaniu dyscypliny zespołowej - najważniejszą rolę odgrywa właśnie barwa dźwieku, klimat, nastrój. Gdziekolwiek to - rzecz jasna - popisowy numer Antoniego Krupy, ale gitarzysta podkreśla, że utwór ten inspirował go w wyjątkowy sposób. Także i tutaj pojawia się - zainicjowany przez fortepian, na którym gra Grechuta - fragment muzyki filmowej, nagranej w całości na MAGII OBŁOKÓW (gitarzystę basowego zastępuje tu grający na kontrabasie Paweł Jarzębski). Fajerwerki popisów instrumentalnych przynosi Korowód - pierwsze skrzypce (dosłownie i w przenośni) dzierży Piotr Michera, wielką klasę potwierdza Antoni Krupa, a motoryczny "drive" Kazimierza Jonkisza porywa zarówno muzyków, jak słuchaczy. Edycję zamykają dwa nagrania radiowe z 1972 roku. Droga za widnokres zyskuje na subtelnych kolorach instrumentów perkusyjnych, na których gra Tadeusz Kalinowski (także konferansjer i autor projektu graficznego okładki). Natomiast Jeszcze pożyjemy to w tej wersji niemal inny utwór. Senny, transowy rytm i wzbogacone partie wokalne składają się na nagranie, które może uchodzić za dzieło na wskroś nowoczesne i awangardowe - dziś oraz w każdej epoce muzycznej. DANIEL WYSZOGRODZKI
|