Nowa płyta brytyjskiego zespołu black midi (Geordie Greep, Cameron Picton, Morgan Simpson) to materiał napisany w izolacji w Londynie po wydaniu zeszłorocznego albumu "Cavalcade". "Hellfire" opiera się na melodyjnych i harmonicznych elementach swojego poprzednika, jednocześnie rozszerzając brutalność i intensywność swojego debiutu - "Schlagenheim". Jak opisuje to Greep: "jeśli "Cavalcade" było dramatem, "Hellfire" jest jak epicki film akcji", który zagłębia się w nakładające się na siebie tematy bólu, straty i udręki. Jest to jak dotąd najbardziej spójny tematycznie i intencjonalny album zespołu. Podczas gdy historie "Cavalcade" zostały opowiedziane w trzeciej osobie, "Hellfire" jest przedstawiane w pierwszej osobie i opowiada historie podejrzanych moralnie postaci. Bezpośrednie, dramatyczne monologi, ekstrawagancko odwołujące się do naszego zdegradowanego poczucia dobra i zła. Nigdy nie masz pewności, czy się śmiać, czy być przerażonym. "Niemal każdy przedstawiony człowiek jest pewnego rodzaju łajdakiem" - mówi Greep. "Prawie wszystko, co piszę, jest oparte na faktach, czymś, co przeżyłem, wyolbrzymiłem i spisałem. Nie wierzę w piekło, ale te wszystkie szaleństwa starego świata są świetne do piosenek, zawsze uwielbiałem filmy i wszystko, co przedstawiało piekło. Piekło Dantego. Kiedy Homer trafia do piekła w Simpsonach. W Futuramie jest piekło robotów. Isaac Bashevis Singer, żydowski pisarz, który przedstawia szatana ingerującego w życie ludzi. Jest ich mnóstwo!". Tajemnicza wojskowa korporacja górnicza, która stoi za utworem "Diamond Stuff" na "Cavalcade", pojawia się ponownie w nowej piosence Camerona "Eat Men Eat", a jedne z jego najlepszych tekstów pojawiają się w mocnym, słodkim "Still", najmniej abstrakcyjnej i najbardziej osobistej piosence. Na "Hellfire" jest dużo o miłości i tego typu rzeczach" - mówi Cameron. "Każda piosenka ma swoją drugą, czułą stronę. Mrok pojawia się mocno, jest piekło i szatan, morderstwa i nieprzyjemne rzeczy, ale każda piosenka ma w sobie zarówno światło, jak i mrok." "Geordie miał sen, że nazwaliśmy album "Hellfire", cały czas to powtarzał". "Hellfire" od dawna płonie w świecie black midi. Najpierw Geordie wymyślił sobie, że będzie to tytuł ich debiutanckiego albumu, "Cavalcade" został w większości nagrany w Hellfire Studio w Dublinie a potem Cameron wymyślił, że będzie to tytuł ich trzeciego albumu. Szkielet nowego albumu został stworzony podczas nagrywania "Cavalcade", a kolejne etapy powstały w londyńskiej siedzibie Hoxa HQ. Tworzenie "Cavalcade" było procesem rozciągniętym na 18 miesięcy ze względu na intensywne trasy koncertowe po "Schlagenheim" i pandemię, natomiast "Hellfire" zajęło 6 miesięcy od grudnia 2020 roku. "Cavalcade" powstało z riffu z jednego z najstarszych utworów grupy, który rozkwitł w futurystycznym dramacie "Sugar/Tzu". "Cavalcade" zaskoczyło wielu ludzi tym, jak bardzo różniło się od uwielbianego przez krytyków debiutu, ale dało zespołowi większą wiarę we własną zdolność do ewolucji i znacznie ułatwiło ukończenie "Hellfire". Zagrali też kilka koncertów w 2021 roku, aby przetestować swój najnowszy materiał, co nie było luksusem w przypadku "Cavalcade". black midi to zespół wiecznie niespokojny, który na żywo wypełnia swoje sety świeżą muzyką, a także zmienia stare utwory w zaskakujące kształty, dlatego potrzebowali powrotu w trasę, by móc tchnąć życie w nowe utwory na scenie. Zakres, moc i potężna produkcja muzyki black midi nigdy nie były tak imponujące jak na nowej płycie częściowo dzięki genialnej producentce Marcie Salogni, która pracowała przy otwierającym "Cavalcade" utworze "Johny L", ale - jak zawsze, rodzaj muzyki granej przez black midi nie jest tak ważny jak jej jakość. A to, co myślisz o muzyce black midi, nie jest tak ważne, jak to, jak się z nią czujesz. Osiem faktów o black midi:
|