Cała płyta brzmi jak ścieżka muzyczna do jakiegoś filmu,albo współczesne dzieło symfoniczne a to głównie za sprawą przeplatających się tematów oraz bogatej "instrumentacji". Snująca się muzyka trwa aż do 16 utworu w którym przepiękny głos wokalisty Sigur Ros daje jakby sygnał do zbliżającej się cody następuącej w następnym utworze.Cudowna ściana dżwięku zamyka tę wyopełnioną głębokim oddechem płytę,pozostawiając wrażenie dokończonego dzieła.
|