Żeński kwintet z kalifornijskiego Edenu, Orange County, brzmi bardzo męsko i, miejscami, bardzo sexpistolsowato, punkowo i joan-jettowo, a więc szyderczo, ostro, ale z humorem i z lekką domieszką popu, co w amerykańskim kobiecym rocku jest miłą niespodzianką.
To drugi album Civet. Pierwszy, "Massacre", zaskakiwał ironią, z jaką wokalistka Liza Graves atakowała swym głosem jak biczem z drutu kolczastego takie tematy, jak oblizujący się na widok młodych dziewczyn podstarzali faceci, zakłamani kochankowie czy dysfunkcjonalne rodziny. Nie inaczej jest tutaj, ale bardziej dojrzale i jadowicie. "Hell Hath No Fury" to frontalny, bezkompromisowy atak na konformizm i trawiącą współczesne społeczeństwo chorobę na sukces.
[...więcej...]