Solowy album Raya Daviesa, który tym razem oznacza definitywny koniec prawie czterdziestoletniej kariery The Kinks, stanowi być może ostatnie przypomnienie faktu, że stworzony przez niego wraz z bratem Dave'em zespół był potęgą. Nieważne, że ze starej gwardii lat 60. tylko The Rolling Stones i Paul McCartney (a incydentalnie - przetrzebiony skład The Who) brylują na amerykańskich i światowych stadionach jako objazdowe muzea rocka. Ale to nie oni, lecz The Kinks praktycznie stworzyli do dziś obowiązujący wzorzec dla brytyjskiego gitarowego rocka. Sięgali doń punkowcy z The Jam na czele (patrz: cover "David Watts"), sięgali nowofalowcy (od The Pretenders, których liderka Chrissie Hynde nawet za Raya wyszła za mąż, po The Smiths), sięgali Britpopowcy (Oasis i Blur - którzy do tego się bez ogródek przyznają), sięgają dziś do schedy po The Kinks tak młodsi rockmeni (od Stereophonics po The Doves), jak i grime'owcy (Mike Skinner, czyli The Streets).
[...więcej...]